Nieszczęścia chodzą parami

Nieszczęścia chodzą parami

Pierwszy zespół trampkarzy Błonianki rocznik 2002 w V kolejce ligi wojewódzkiej zmierzył się na wyjeździe z zespołem ZWARu Warszawa. Gra była na boisku, na którym jeszcze tydzień temu trenowała reprezentacja Biało Czerwonych przed meczem z Kazachstanem. Można było zatem poczuć się jak Lewandowski , Glik , Krychowiak i cała reszta kadry Polski. Jednak to nie perfekcyjnie przygotowana murawa będzie tym co najbardziej zostanie zapamiętane po weekendzie….

Niestety od samego początku tzn. już od samego wyjazdu pech towarzyszył zespołowi. Najpierw BUS, którym zespół jechał na mecz zepsuł się i postój, czekanie na środek zastępczy. W efekcie nerwy i przyjechanie na mecz chwilę po planowanym terminie rozpoczęcia meczu. Sędzia zgodził się na późniejszy termin rozpoczęcia meczu, aczkolwiek widać było, że ….się spieszy.

Dalej wydawało się , że będzie już z górki , tym bardziej po szybko strzelonej bramce dla Błonianki przez Gabrysia. Nic jednak bardziej mylnego. Gospodarze najpierw strzelają bramkę na 1 do 1 , a następnie po faulu zawodnika ZWARu groźnej kontuzji doznaję Gabryś czyli zawodnik mający udział we wszystkich bramkach w tym sezonie dla zespołu Błonianki. Obiektywnie jednak można powiedzieć, że słowo kontuzja nie oddaje rozmiaru nieszczęścia i bólu: głowa rozcięta na ok 7 centymetrów, szerokości prawie pół centymetra. Oczywiście krwi było mnóstwo, karetka do szpitala…. Przerwa w meczu i mocny szok chłopaków z Błonia, że tak mocno i agresywnie można grać…. Tym bardziej, że zawodnik ZWARu, który sfaulował nawet nie dostał kary minutowej… Sędzia jedynie chciał jak najszybszego opuszczenia boiska przez Gabrysia….

Nie fart dalej nie opuszczał Błonianki. W ostatniej akcji pierwszej połowy, sędzia tego spotkania gwizdnął karnego dla ZWARu z tzw. kapelusza. Pewnie powie ktoś, że to subiektywne spojrzenie, ale ciężko jest o inne stwierdzenie kiedy stoi się 20 metrów obok i widzi jak zawodnik gospodarzy wyprzedzany jest przez Konrada , który jest pierwszy do piłki i ją zagrywa. Zawodnik gospodarzy siłą rozpędu , wpada na Konrada i się przewraca. Jak się okazało to wystarczyło by gwizdnąć karnego. Karny to jeszcze nie bramka, co potwierdził wygrywając ten psychologiczny pojedynek bramkarz Miłosz. Szkoda , że w tej sytuacji kilku zawodników Błonianki nie miało wiary, a może właśnie takiego doświadczenia i nie powalczyło o wybicie obronionego karnego. A tak gospodarze strzeli na 2 do 1 po dobitce z karnego.

W drugiej połowie przez pierwsze 20 minut, zespół z Błonia nie potrafił się otrząsnąć, złapać właściwego rytmu gry – na co pewnie wpływ miała owa bramka do szatni - i gospodarze strzelili jeszcze 2 bramki. Dopiero wtedy Błonianka zaczęła grać i zaczęła kontrolować wydarzenia na boisku. Jednak do samego końca nie było szczęścia w tym spotkaniu po stronie chłopaków z Błonia, co potwierdził m.in. przestrzelony strzał Capiego na pustą bramkę z 5 metrów. Było to jednak raczej już śmieszne zakończenie meczu, bynajmniej jednak nie dnia. Drużyna udała się do szpitala , gdzie razem dotrwała do zszycia głowy Gabrysia. Udało się , szczęśliwie bez komplikacji.

Gabryś jest cały zacerowany i ma przynajmniej cztery tygodnie przerwy w treningach. Jeśli wszystko będzie się dobrze zrastało i goiło. Gabryś to ambitny i twardy chłopak i z całą pewnością wróci do zespołu z jeszcze większą chęcią i siłą. Trzymaj się Gabryś, jesteśmy z Tobą. I mamy nadzieję, że będziesz dobrym duchem w następnych meczach wspierając chłopaków z ławki.

Statystycznie:

Zwar Warszawa - Błonianka Błonie  4 : 1

Zagrali: Miłosz, Patryk, Bartek, Arek, Konrad, Capi, Dominik, Szymon, Kacper, Hubert, Jeżyk, Gabryś (1 bramka), Mikołaj, Dzido.

Lepsza gra niż wynik

W niedzielny gorący poranek, przy temperaturze prawie 30 stopni, drugi zespół trampkarzy rocznika 2002 zmierzył się z lokalnym rywalem Partyzantem Leszno. Zespół Błonianki zagrał poprawne zawody, w szczególności biorąc pod uwagę swoje możliwości piłkarskie oraz cały czas niewielkie zgranie zespołu. W porównaniu do poprzedniego meczu wreszcie były tworzone sytuacje podbramkowe i była stosunkowo duża liczba strzałów na bramkę. Nie wystarczyło to jednakże do strzelania bramki, a jednocześnie w związku z faktem słabszego dnia bramkarza zespołu z Błonia, Partyzant Leszno wygrał 2 do 0 z Błonianką II.

Statystycznie:

Błonianka II Błonie – Partyzant Leszno 0 – 2

Zagrali: Grześ, Igor, Zygmunt, Mateusz, Wojtek, Niedziela, Filip, Adrian, Michał, Damian, Yogi, Rydz, Lewy.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości